poniedziałek, 9 kwietnia 2018

Blue Stuff, nie hurtownicze metody odlewnicze

Czasami mam potrzebę dorobienia elementu do figurki lub dioramki. Czy to zagubiony bits czy też własnoręcznie wyrzeźbiony dynks, który chciałbym łatwo i szybko powielić bez przechodzenia  ponownie całego procesu rzeźbienia czy sklejania. Z drugiej strony, nie chcę wchodzić w hurtowe metody odlewania, żywice, komory próżniowe itd. Czy znalazłem rozwiązanie dla mnie idealne? Szybkie podsumowanie pierwszych testów. 








Blue Stuff

Nie mylić z Blu Stuff, który jest płynnym silikonem, też do odlewania, ale troszkę bardziej zaawansowanym. Blue Stuff to podatna na temperaturę, wielokrotnego użytku, plastikowa masa odlewnicza. Czyli twarda guma, która robi się miękka gdy zanurzyć w ciepłej wodzie. Sprzedawana między innymi przez Green Stuff World w formie niebieskich sztabek (8szt aktualnie za 10Euro), długości około 6 cm. Ja swoją zamówiłem z pk-pro.de pod nazwą Instant Sil-Blue (6szt za 8Euro). Znane też pod nazwą Oyumaru, dostępne w wielu kolorach, które nie mają (poza wartościami estetycznymi) odmiennych właściwości.

Jak to działa

Sztabki Blue Stuffu w temperaturze pokojowej można giąć i ciąć. Magia zaczyna się po zalaniu ich gorącą (ja lałem z czajnika, zaraz po zagotowaniu) wodą. Już po minucie sztabki zaczynają być plastyczne, a po trzech stają się glutem, można je dowolnie miętosić, łączyć i rozrywać. Po wyjęciu z wody trzeba się jednak spieszyć gdyż zastygają i tracą swoje właściwości równie szybko co ich nabierają. Blue stuff nie przywiera właściwie do żadnej powierzchni, a łączy się ze sobą jedynie pod wpływem ciepła. Nawet gorący glut nie przyklei się do zimnego gluta. Nie jest toksyczny, nie ma zapachu, nie pozostawia plam. Jest wielokrotnego użytku, czyli kolejna kąpiel w wodzie uruchamia ponownie jego plastyczne moce.

Jak tym odlewać

W sumie “odlewanie” jest tu złym terminem, bardziej trafnym jest “odciskanie”. Blue Stuff to doskonały materiał do tworzenia form, które po wypełnieniu masą pozwolą na kopiowanie kształtów. Ja użyłem standardowego Milliputu, bo mam i używam, a miało być możliwie najprościej i bez inwestycji w zaawansowane materiały. Zadziała też green stuff, czy dowolna inna substancja typu “putty” nie wymagająca temperatury w procesie zastygania. Płynne materiały będą raczej problematyczne.


Po pierwsze Blue Stuff zanurzamy w gorącej wodzie na 3 minuty. Wyciągamy, można użyć np. łyżeczki, masa nie jest niebezpiecznie gorąca, a woda po 3 minutach też raczej nas nie skrzywdzi jeśli nie będziemy długo trzymać w niej rąk. 

Kształt, który chcemy powielić, odciskamy w miękkiej masie. Najlepiej dokładnie docisnąć i zostawić na parę minut aż ostygnie. Ja użyłem wyciętych z plastikowej wypraski kryształków/cegiełek, które wykorzystam przy najbliższym projekcie. 

Teraz materiał kopiujący, w tym wypadku Milliput, rozrabiamy i wciskamy w powstałą formę. Czekamy aż zastygnie czyli dobre parę godzin.  

Wyciągamy. Nic nie przywarło, wszystko gładko wyskakuje. 

Obrabiamy z nadlewek. Milliput jest bardzo łatwy w obróbce. Można go kroić i szlifować. Należy jednak być ostrożnym by go nie ukruszyć. W przeciwieństwie do GSu ma minimalny margines (praktycznie zerowy) giętliwości. 

Profit. Takie to proste!

Pff, to tylko cegiełki, co z figurkami?

Blue Stuff to nie odlewnia w wersji kieszonkowej, trzeba mieć tego świadomość. Oferuje jednak dość spore możliwości kopiowania, nawet bardziej skomplikowanych kształtów. Dla potrzeb recenzji sprawdziłem jak poradzi sobie z bezrękim Necronem. Nie wiem co mu się stało w głowę. Chyba miałem jakieś plany konwercyjne co do niego o których już nie pamiętam. Robię recykling użytych wcześniej fragmentów BSu. Nie ma problemów doprowadzeniem ich ponownie do miękkości gorąca wodą.

Proces powtarzamy jak w wypadku odcisków jednostronnych. By ułatwić sobie łączenie dwóch form w kolejnych etapach odciskam tyłem pędzla kilka otworów wokół figurki. Na powyższym zdjęciu widać, że popełniłem błąd zamykając warstwę BSu m.in. na nogach figurki. Zemści się to na mnie za chwilę.

Pozwalamy ostygnąć pierwszej formie, podgrzewamy drugą porcję masy i pokrywamy dokładnie dociskając. Zostawiamy do ostygnięcia.

Odrywamy dwie części formy od siebie. Trzeba to robić delikatnie, ale też użyć trochę siły. BS nie jest łatwo rozerwać gdy jest bryłą, ale to wciąż tylko plastik więc cieniutkie pasemka mogą ulec zniszczeniu. Usuwamy figurkę. Teraz widzicie, gdzie popełniłem błąd. Pierwsza warstwa nie może zamknąć, żadnego fragmentu odciskanego kształtu. Musi być otwarta, a dopiero górna warstwa pokrywa całość dopełniają odcisku. Necron już i tak z amputowanymi rękoma niestety złamał sobie kręgosłup. Trudno, się sklei. Będę uważał w przyszłości. 

Milliput. Staram się dokładnie wprowadzić masę do wszystkich zakamarków obu części formy. Zostawiam “górkę” dla dokładnego wypełnienia i z nadzieją, że nie zdeformuje to odcisku, a jedynie rozejdzie się jako nadlewki. Zobaczymy. 

Pozostawione “guziczki” idealnie sprawdzają się jako wskaźniki łączenia formy. Zamykam, dociskam i całość ląduje pod nogą stołu. Gdzieś po drodze wpadłem na to, by następnym razem przygotować odpowiednią formę, która będe mógł zamknąć i równomiernie docisnąć zaciskami do drewna. Następnym razem. Zostawiam na fefnaście godzin do wyschnięcia Milliputu. 

Oddzielenie połówek przebiega bez problemów, ale już wiem, że nie będzie tak gładko z wyciągnięciem klona Necrona z formy. Faktycznie, błędy przy odciskaniu oryginały teraz wychodzą. Necron inwalida traci kawałki nóg i ulega spłaszczeniu twarzowemu ze względu na zbyt cieńską warstwę BSu w tym miejscu (nacisk stołu go zmiażdżył). 

Po wstępnym oczyszczeniu nożem wygląda to lepiej, ale i tak nada się raczej jako fragment pobojowiska do dioramki, a nie głównego bohatera armii necrońskiej. 

Podsumowując

Jestem zadowolony z cegiełek. Tak, szybciej mógłbym je wyciąć z wypraski, bo Milliput stygnie parę godzin. Z drugiej strony sam proces odciskania to jakieś 5 minut. Dzieląc pracę mogę odcisnąć kilkadziesiąt cegiełek i zająć się czymś innym. Jeszcze więcej czasu zaoszczędzę odciskają (jednowarstwowo) bardziej złożony kształt, drewnianą podłogę, jakieś symbole, jakieś macki itp.

Z figurki nie jestem zadowolony rzecz jasna, ale już przy pierwszej próbie zdiagnozowałem błędy, które popełniłem. Jestem pewien lepszych efektów przy odrobinie praktyki. Myślę, że najlepiej sprawdzi się odciskanie fragmentów dużego modelu, a nie całość małego. 

Planuję skopiować w przyszłości partię beczek i rękę lub nogę modelu 75mm. Uzupełnię tekst gdy do tego dojdzie. Na razie zostawiam Was z podsumowaniem dla tego “rzutu okiem” na nowy gadżet w moim warsztacie.


Miłego odciskania!
Tomasz

2 komentarze:

  1. Podobno mix greenstuff + milliput dobrze się sprawdza i jest twardy ale nie kruchy. Sam nie sprawdzałem jeszcze tego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mają zasadniczo różne konsystencje, ale właściwie można spróbować :)

    OdpowiedzUsuń