wtorek, 30 kwietnia 2019

Badger R1V Renegade - Velocity


Jakiś czas temu uznałem, że w mojej skromnej kolekcji aerografów brakuje mi do szczęścia amerykańskiej myśli technicznej. Mój wybór padł na aerograf Badger R1V Velocity, z serii Renegade. Mniej więcej tydzień temu paczkomat wypluł mi jeden egzemplarz i od tamtego czasu miałem okazję się bliżej przyjrzeć jankesowi.         






Badger R1V Renegade - model Velocity
recenzja typu "first look" 


Pierwsze wrażenie było niezłe. Na pierwszy rzut oka ładne pudełko z aluminiowymi "okuciami", niestety drugi rzut oka obnaża tandetność jego wykonania. Jakoś wolę proste, plastikowe pudełka. Na szczęście opakowanie to najmniej istotna część zestawu. 


Po otwarciu jest niebo lepiej. W środku, pod wieczkiem, znajduje się przyklejony kawał gąbki, który dociska aerograf i nie pozwala mu wyskoczyć z wytłoczki. A sam sprzęt jest piękniasty. Mosiężna konstrukcja nie jest chromowana, tylko ponoć wykończenie jest z duraluminium (albo coś źle zinterpretowałem i po prostu wykończenie jest w takim kolorze). Dzięki temu aerograf nie tylko posiada warstwę ochronną, ale dodatkowo nabiera surowego, spartańskiego sznytu. Gdyby boki zdobione były wygrawerowaną grażdanką wraz z sierpem i młotem, to bym uwierzył, że to jakaś konstrukcja rodem z ZSRR.            


Cóż tam ciekawego jest w pudełku? W środku, oprócz aerografu, znajdziemy adapter do wężyka 1/8" w standardzie Iwata, kluczyk imbusowy (by dobrać się do zespołu zaworu powietrznego), kapturek zabezpieczający, dekielek na pojemnik z farbą (nota bene pierwszy raz widzę plastikowy), regulator strumienia Ultra Fine, regulator Ultra Fine z osłonką w kształcie ząbków, no i oczywiście instrukcja obsługi w języku angielskim.            


Wadą borsuków jest to, że tańsze modele ponoć nie zawierają w zestawie regulatora z osłonką. Jest to trochę problematyczne (zwłaszcza dla początkujących użytkowników aerografu), ale problem z rodzaju "do przeskoczenia". Taki regulator z osłonką da się po prostu dokupić. Ja w zestawie miałem osłonkę ząbkowaną. Takie rozwiązanie ma wady i zalety. Wadą jest to, że nie zrobię w prosty i bezpieczny sposób blowbacka. Na szczęście  rzecz omijamy dzięki kapturkowi zabezpieczającemu. Zakładamy, cyk i możemy robić blowback lub bezpiecznie odłożyć aerograf na bok. IMO mało praktyczne, no ale jest. Za to zaleta jest całkiem konkretna - widzisz iglicę i dzięki temu masz większą kontrolę nad malowanym detalem.         


Zespół zaworu powietrznego nie sprawia większych niespodzianek. No może poza jedną. By móc malować wężykami w standardzie Iwaty (czyli takimi jak w Iwatach, H&S i w Chińczykach), potrzebna jest adpter. Na szczęście zestaw takowy zawiera. No w sumie niespodzianki są dwie. By rozkręcić zespół zaworu, potrzebny jest załączony kluczyk imbusowy.      


Dno zbiorniczka na farbę niczym się nie wyróżnia. Tak jak w standardowych aerografach Iwata/Gunze/Tamiya zbiorniczek jest montowany na stałe. Przy tym tak wyprofilowany, że jest łatwy w czyszczeniu. Co do uszczelek, to w standardzie jest teflonowa uszczelka korpusu. I tu przykra niespodzianka. Instrukcja wyraźnie mówi: Jeśli uszczelka R-007 wymaga wymiany, można to zrobić tylko w serwisie. Część nie może być wymieniana przez użytkownika. Na szczęście awaria tych uszczelek to bardzo rzadka sprawa. Tfu, tfu! 


Badgery mają swoją własną rozmiarówkę dysz i iglic. Od Ultra Fine, poprzez Fine, Medium, aż do Heavy. Rozmiarówka jest podana w systemie imperialnym, czyli w ułamkach cali. Dlatego też nie powinien dziwić nietypowy rozmiar dyszy i iglicy Ultra Fine - 0,21mm, a w taki zestaw jest uzbrojony recenzowany pistolet. Dysza jest malutka i bardzo przypomina tą z Iwaty HP-C Plus.       


Pierścień zabezpieczający dyszę wygląda trochę egzotycznie w porównaniu z modelami Iwaty lub H&S. Przede wszystkim wydaje się mniejsza, głównie przez to, że zastosowano tu gwint męski. Podejrzewam, że  nie ma to raczej wpływu na szczelność i rozwiązanie jest czysto kosmetyczne.      


O osłonce dyszy już pisałem. Marketingowy pyerd twierdzi, że jest zaprojektowana dla optymalnego prowadzenia powietrza nad końcówką igły w celu właściwych amortyzacji farby oraz syfonowania. No blow backa tym nie zrobię i mnie to odrobinkę gryzie. Nie bym tak farbę mieszał, jest to przydatna rzecz w czyszczeniu sprzętu. Podkreślę, że mimo wszystko jest to fajne rozwiązanie - bo większa widoczność oraz kontrola strumienia farby.       


Dysza prezentuje się tak:


Zespół prowadnicy iglicy jest taki jak chyba w każdym aerografie. Prowadnica, dźwignia, sprężyna, tuleja, śruba i oczywiście - iglica. Sama iglica wygląda na solidną. Warto wspomnieć, że dźwignia popychająca spust i prowadnica stanowią jeden element. Jak w Iwacie HP-C Plus. Bardzo wygodne rozwiązanie, zwłaszcza dla początkującego użytkownika.       


Spust też bez bajerów, ale zdecydowanie nie chodzi topornie. Porównałbym go do tego z Iwaty, czyli czuły, ale jeżeli ktoś się przyzwyczaił do delikutaśnych spustów H&S, to tutaj raczej będzie miał ciężko. 


Sprzęt fabrycznie nie posiada jakichś dodatkowych bajerów, poza IMO zbędnym regulatorem skoku iglicy. Pamięć mięśniowa w aerografii to podstawa. Więc im szybciej ogarniesz jak się psika bez takiego regulatora, to tym lepiej. Warto jeszcze dodać, że sprzęt ten wydaje się bardzo lekki i taki jakiś mniej masywny niż reszta moich aerografów. Bardziej przypomina smukłą Ultrę. Ponadto bardzo dobrze leży w dłoni. Malowałem nim kilka sesji po godzince mniej więcej i nie czułem dyskomfortu. No ale mój paluch jest przyzwyczajony do 180X, a tam spust chodzi dość ciężkawo. Jedna rzecz nie dawała mi spokoju i wrzuciłem sprzęty na wagę: Procon Boy waży 120g, 180X - 119.5g, Iwata - 98.5g, Ultra - 97.5g, Badger - 105g. Niespodzianka. Powiedziałbym, że jankes jest lżejszy od Japończyka.          


Jakie są pierwsze wrażenia z psikania? Bardzo dobre. Przede wszystkim wychodzą mi ultra cienkie, regularne kreski, takie jak Iwatą. Na modelach jeszcze nie robiłem bardziej misternych rozjaśnień, ale jestem tutaj dobrej myśli. Psikałem do tej pory farbami Scale 75 rozcieńczanymi dedykowanym butylowym thinnerem z kroplą flow improvera i absolutnie żadnych psikusów nie stwierdzono. Psikałem między 10-30 PSI i w tym zakresie osiągałem to co chciałem. Czyszczenie też nie sprawiło większych problemów. Badgery mają opinię aerografów odpornych na zabrudzenia, takich przez które przejdzie każde błoto i po przepsikaniu sprzęt wróci do pełni funkcjonalności. I wiecie co? Na taki wygląda. Cóż, prawdopodobnie kolejny debiloodporny sprzęt w mojej kolekcji. Wierzę, że będzie mi służył dobrze. Dodajmy do tego wszystkiego przystępną cenę - 450 PLN za zestaw. Za jakiś czas okaże się, czy dobre pierwsze wrażenie było uzasadnione.     

2 komentarze:

  1. Bardzo interesujące. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń