sobota, 25 sierpnia 2018

Poza Cytadelą #3 - Captain Ahab

Ten odcinek jest specjalny. Model o którym chcę opowiedzieć był dla mnie inspiracją do rozpoczęcia tego cyklu (i nie tylko). Czemu więc nie został przedstawiony w pierwszym odcinku? Trochę dla tego, że chciałem najpierw ustanowić formę cyklu, dowiedzieć się o czym lubicie czytać. Trochę dla tego, że obawiałem się, że nie oddam sprawiedliwości temu modelowi, że nie będę w stanie o nim właściwie opowiedzieć. Z pomocą przyszedł nie kto inny, ale sam twórca modelu; Alfonso “Banshee” Giraldes opowiadając Wam jego historię. Zapraszam.




Ten cykl jest trochę osobisty, pewnie to już zauważyliście. To prezentacja moich ulubieńców, a nie kolejna recenzja kolejnego produktu. Stąd parę sentymentalnych słów. Jeśli Was nie interesują po prostu przescrolujcie niżej do najważniejszej części, czyli opowieści Bansheego. 




Biały Wieloryb

Kapitana dostałem na prezent parę lat temu, kiedy dopiero zaczynałem przygodę z hobby i nie miałem zielonego pojęcia o całym kosmosie fenomenalnych figurek poza Głównym Wydawcą. To spotkanie było dla mnie prawdziwym szokiem. Zakochałem się w nim od pierwszej chwili. Cały na niego pomysł, styl, absurdalne detale i charakter zamknięty w tej niewielkiej rzeźbie. Nie mogłem wyjść z podziwu. Była to jednak tragiczna miłość. Wiedziałem, że nie tylko nie mam szans na ówczesnym poziomie pomalować tego modelu, ale najprawdopodobniej miną lata zanim do niego w ogóle podejdę. A całkiem możliwe, że nigdy nie będę w stanie pomalować go na poziomie, który uznam, że oddaje mu sprawiedliwość. 

Minęło parę lat. Hobby wciąż mi towarzyszy, choć na pewno nie tak intensywnie i regularnie jakbym sobie tego życzył. Umiem i wiem więcej. A w każdym razie wiem czego potrzebuję by pomalować ten model. Wiem czego nie umiem, ale wiem też jak się tego nauczyć. Kapitan Ahab niczym (nomen omen) Biały Wieloryb wciąż stoi nie pomalowany. Nie jest schowany w szafie razem z resztą modeli, które “na pewno kiedyś pomaluję”. Stoi na regale, tak bym mógł na niego zerkać. Wiedząc gdzie jest cel mojego hobby. Stoi spokojny, stary, sztywny jak struna, choć w nonszalanckiej pozie. Pyka fajkę, za którą ukrywa grymas. Tajemniczo unosi lekko jedną brew. Oczekując? Oceniając?

O modelu bez sentymentów


Metalowy odlew w skali 75mm wydany przez Scale75. Zaprojektowany, wyrzeźbiony oraz pomalowany (boxart) przez Alfonso “Banshee” Giraldesa. Model składa się z pojedynczego odlewu ciała oraz dodatków (głowa, broń, plecak), które całkiem przyzwoicie do siebie pasują. Wymaga lekkiej obróbki na poziomie szlifowania i uzupełnienia szczelin łączenia. Detale są wyjątkowo ostre. Do modelu dołączona jest prosta podstawka. Całość dostajemy w klasycznym kartonowym pudełku wyłożonym gąbką okraszonym kolorową grafiką. 

O autorze

Alfonso “Banshee” Giraldes jest przede wszystkim artystą i człowiekiem renesansu. Projektuje, rzeźbi i maluje na światowym poziomie. Zwycięzca dziesiątek prestiżowych nagród. Wydaje własne modele. Współpracował z największymi wydawcami na rynku miniatur. Jeździ po świecie ucząc technik i promując swoją filozofię. Zaangażowany w misję uznania malowania miniatur za sztukę. Często przywołuje klasycznych mistrzów malarskich w kontekście technik oraz filozofii. Autor hashtagu ‘fucksmoothness’ odwołującego się (w skrócie) do wyzbycia się nudnych i sztampowych idealnych blendów na rzecz indywidualnego ( i świadomego) stylu operowania pędzlem. Więcej o Bansheem dowiedzieć możecie się z jego social mediów oraz niezwykle interesujących wywiadów, m.in. figurementors.com


Od Autora

T: Dlaczego wybrałeś właśnie tę postać i postanowiłeś nadać jej SteamPunkowy styl?

A: Pracowałem dla Scale 75 i byłem odpowiedzialny za dizajn, rzeźbę oraz malowanie modeli z linii Fantasy i Sci-Fi. Byłem również dyrektorem artystycznym pierwszej frakcji Fallen Frontiers. Byłem wtedy w Hiszpanii przez 6 miesięcy, po roku projektowania i rzeźbienia dla ForgeWorld, i jak tylko przyjechałem do Hiszpanii zaprojektowałem, wyrzeźbiłem i malowałem popiersie Abyssal Warlord oraz Guardian of the Cliff (elf). Byłem trochę zmęczony super stereotypowymi postaciami… elfy, umięśnieni faceci, kosmiczni marines… sam wiesz. Chciałem stworzyć coś przy czym mógłbym pobawić się trochę innym językiem ciała i charakterem na twarzy [modelu]. Chciałem stworzyć starego człowieka. Tak do głowy przyszła mi ta rzeźba. Dlaczego nie pobawić się tradycyjną postacią jak Kapitan Ahab, ale zrobić to w nowej wersji, w stylu SteamPunk. Cóż, to stało się bardzo popularne w ostatnich latach, ale w tamtym czasie było niewiele takich figurek. Zwłaszcza w 75mm. Byłem wielkim fanem dizajnu Smog Miniatures. Zostały zaprojektowane i wyrzeźbione przez jednych z najlepszych francuskich rzeźbiarzy parę lat wcześniej i stanowiły wystarczająca inspirację by zaproponować to Scale 75. Mieli już linię modeli steampunkowych, która była bardzo udana. Tyle, że ona była pełna dziewczyn i pomyślałem, że interesującym może być dołączenie starego mężczyzny. 



T: Uwielbiam pozycję ciała i rysy twarzy tego modelu. Skąd czerpałeś inspiracje?

A: Mam setki twarzy w głowie. Narysowałem ich tak wiele w ciągu życia, że nie potrzebuję konkretnego obrazu jako źródła. By być fair, czasami używam prawdziwych źródeł, ale nie w tym wypadku. Język ciała… pamiętam starego pirata z Wyspy Skarbów. Wyobraziłem sobie Kapitana Ahaba jako bardziej wygładzoną wersję tego gościa. Więc, zamiast być agresywny, będzie bardziej elegancki i sztywny. Wciąż silny, pomimo wieku. 



T: Pamiętasz coś wyjątkowego z procesu tworzenia tego modelu?

A: Cóż, twarz, zmieniała się wielokrotnie. To było najważniejsze. Bawiłem się gliną bardzo długi czas. Przesyłam zdjęcia byś mógł zobaczyć. Projekt plecaka i ustawienie odpowiedniej pozy były również wyzwaniem.



T: Czy rzeźba kryje jakąś Twoją historię?

A: Zawsze uwielbiałem historię Kapitana Ahaba. Myślę, że w jakiś sposób przedstawia mnie. Jak jestem uparty na polu swojej sztuki. Biały Wieloryb, którego próbuję złapać oraz niekończąca się walka przeciwko samemu sobie by wciąż się rozwijać, by być zdolnym zdobyć wytyczone cele… bez względu na to jak stary jesteś, jak daleko zaszedłeś, jaki sukces osiągnąłeś… gdzieś tam zawsze jest Biały Wieloryb za którym podążasz, aż do śmierci. To niezwykle romantyczna historia. I niezwykle pasuje do mojej osobowości. 




A Wy, macie swojego Białego Wieloryba?
Tomasz Polak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz