czwartek, 7 marca 2019

Roubloff vs Inne. Przegląd pędzelków PREMIUM.

Kilka dni temu na Bejcy znów rozgorzała dyskusja na temat sypiącej się jakości drogich, markowych pędzelków z półki premium. Wtem, jeden z użytkowników pochwalił się pierwszymi wrażeniami z użytkowania pędzla Roubloff serii 1010. Niewiele myśląc, z powodzeniem zlokalizowałem je w polskich internetach i gdy tylko do mnie dotarły, postanowiłem podzielić się wrażeniami. By jednak uciąć pytania w stylu: "A jak się mają do W&N?" postanowiłem skrobnąć też dość subiektywne porównanie.



Roubloff 1010 i 301T    


  
Oto dwa rubelki. Zakupiłem #2,5 z serii 1010 oraz #2 z serii 301T Master. Pędzle produkowane są w Rosji i w przypadku tych konkretnych serii mamy do czynienia z włosiem z sobola syberyjskiego. Pędzle ponoć w 100% naturalne i włosie mamy tu selekcjonowane ręcznie. Brzmi znakomicie. Pędzelki można kupić w Polsce w sklepach z akcesoriami do malowania ikon lub w sklepach z zaopatrzeniem dla wizażystek (choć na stronie producenta widnieją jako pędzle artystyczne). W sklepach hobbystycznych widziałem tylko syntetyki. Co mogę o nich powiedzieć? Wczoraj wieczorem spędziłem dwie godzinki na sprawdzaniu ich możliwości. Nie jest to dużo, ale wystarcza, by oszacować najbardziej nas interesujące parametry. Przede wszystkim rozmiar. Niestety po raz kolejny możemy się przekonać o tym, że nie istnieje coś takiego jak uniwersalny rozmiar pędzla. Każdy producent stosuje tutaj swoją rozmiarówkę. Za moment pokażę w czym rzecz.    


Od dołu: Roubloff 301T #2, Raphael 8404 #1, Escoda Reserva 1214 #2 (1214 to 1212 w wersji dla baronów kokainowych, w bejcowej gwarze "Escobary"), Roubloff 1010 #2,5, Raphael 8404 #2, W&N s7 #2. Łatwo można zauważyć, że 301T #2 jest mniejszy niż Raphael 8404 #1, jest krótszy i węższy. To taki kompromis między #0 a #1 (gdy porównamy do Rafałków i W&N). Za to Roubloff 1010 #2,5 bardzo zbliżony jest gabarytami do #2 innych firm. Escoda #2 jest z tych dwójek najmniejsza, rozmiarem przypomina #1 Raphaela, ale jednak jest kapkę grubsza. Pierwszy wniosek jest taki, że jeżeli chcemy kupić pędzelek w znanym nam wśród innych firm rozmiarze #1 i #2, to wybierając rubelki kupujemy odpowiednio #2 i #3 (przy założeniu, że 301T mają podobne rozmiary do 1010).

Szybkie opisanie innych pędzelków:

Raphael 8404



Od roku moje podstawowe narzędzia pracy, ze szczególnym uwzględnieniem #2. Chłonne, sztywne aczkolwiek sprężyste, z szpicem ostrym i precyzyjnym. Rafalkiem #2 jestem w stanie bez stresu namalować oko warhammerowej figurce. Dobre do glejzów, do blendów, dobre do wszystkiego. Zdecydowanie są to pędzelki z półki premium. Osobiście nie miałem z nimi problemów, ale już ze dwie, trzy osoby sygnalizowały, że dotarły do nich źle ułożone buble. Moja #2 zaczęła zawodzić dopiero po roku intensywnego użytkowania. Zaczęła tracić na sprężystości, a i szpic już nie jest tak precyzyjny jak dawniej. Spróbuję go jeszcze reanimować, ale jeżeli to się nie uda, to czeka go spokojna emeryturka przy nakładaniu washy. Tak więc Francuzi robią dobre wina, sery i pędzle do akwareli. Niestety Rafałki mają jedną, za to dość poważną wadę. Trzeba je sprowadzać z zagranicy.


Winsor & Newton, Series 7



Jeszcze do niedawna i niebezpodstawnie pędzle te były uważane za najlepsze narzędzia malarskie w naszym hobby. Niestety od kilku lat można zauważyć wyraźne problemy na etapie kontroli jakości. To prawda - nikt nie prowadzi rzetelnej statystyki, w końcu produkcja pędzli to nie branża automotive. Prawdą jest też to, że informacje o bublach maja wartość anegdotyczną. Ale nie oszukujmy się. W naszym hobby marketing szeptany ma potężną moc. Wielu początkujących malarzy w ciemno kupi to, co im zostanie polecone przez kompetentnych influencerów lub przez bardziej ogarniętych w modelarstwie kolegów. A faktem jednak jest to, że w środowisku malarskim, nie tylko w Polsce, jest coraz więcej narzekań na jakość tych pędzli. Źle ułożone przy kontakcie z wodą zmieniają się w miotłę. Pozornie dobrze ułożone maja skróconą żywotność, gdyż po 3-4 miesiącach (czasem wcześniej) tracą sprężystość lub precyzję. Wbrew pozorom taki czas żywotności jest krótki. Mój pierwszy W&N #2 trzymał parametry przez dwa lata intensywnego malowania. Zakup nowych jest obecnie dla mnie stresujący, gdyż nigdy nie wiem co otrzymam. Loteria. Na przykład te pędzelki ze zdjęcia. Standardowa #2 wydaje się ok, czas pokaże czy jest żywotna czy nie. Za to #3 Miniature przyjechała do mnie z trochę odkształconym włosiem. Ułożyłem je i wydaje się ok, ale jednak to nie jest ta precyzja jakiej oczekiwałem. A jakiej oczekiwałem? Jakieś dwa-trzy lata temu z głupoty kupiłem #3 Miniature i okazała się najlepszą standardową #1 jaką w życiu miałem. Grubsze, chłonne włosie, z szpicem jak w #1. To była petarda i długo mój ulubiony pędzel. Wytrzymał u mnie rok. Płaczę za nim do dziś. Gdy zamówiłem następny, to okazał się bublem, którego musiałem zwrócić (chyba wymieniłem na jakiś standardowy, nie pamiętam już). Po tym tutaj oczekiwałem precyzji tego pierwszego, niestety to nie jest to samo. Z doświadczeń empirycznych zaobserwowałem spory rozrzut jakościowy między pędzlami tej samej serii i tego samego rozmiaru. A to bardzo słabo jak na produkt z półki premium. Nie zrozumcie mnie źle, jeżeli trafi Wam się dobry egzemplarz, to będzie służył Wam dobrze i wiernie, bezapelacyjnie do samego końca. Waszego lub jego. Problemem jest loteria jakościowa. A szkoda, bo dobrą #2 można ładnie zmalować najdrobniejsze detale. 

Escoda Reserva 1212/1214



Escobary. Oj dużo mi obiecywano po tych pędzlach. Niestety nie ma chemii miedzy nami. Pierwszy jaki kupiłem okazał się bublem, który po tygodniu użytkowania zaczął zmieniać się w miotłę. Pozostałe są niby ok, tylko że nie są ok. Są zdecydowanie za miękkie. Smukłe, chłonne, sprężyste, wspaniałe do glejzów, cudowne do washy (najlepsze pędzle do washy jakie kiedykolwiek miałem!), ale co z tego skoro nie trzymają szpica i malowanie detali nimi mija się z celem? W pędzlach lubię uniwersalność, a tutaj jej niestety nie uświadczę. Jeżeli ktoś ma taki styl, że malując figurkę zadaniowo dopiera sobie kilka pędzli, to Escoda jest godna rozważenia. Bardziej chłonnych pędzli nie znam. Glejzowanie nimi, zwłaszcza farbami Scale 75 to bajka. Niestety, jak wspominałem, dla mnie za miękkie i niedostatecznie precyzyjne. Nie tego oczekuję po pędzlach premium. By uniknąć zjebu oburzonych miłośników Escody, przypominam, że niniejsze dywagacje mają charakter subiektywny i nie są prawdą objawioną. Niemniej na chwile obecną potrafię wskazać trzech doświadczonych malarzy, którzy mają dokładnie takie samo zdanie na temat tych pędzli.    

No to co z tymi rubelkami? 


Jeżeli miałbym porównać i ocenić Roubloff 301T #2, to powiedziałbym, że chłonność i miękkość porównywalna do Escody 1212. Ale za to szpic jest zdecydowanie bardziej precyzyjny. 


Powyżej, przy pomocy tego pędzelka nałożyłem cienie na twarzy, zmalowałem białka, usta oraz zęby. Wyczyn co prawda niezbyt duży, bo to skala 1/20. Ale elementy są na tyle małe, że jestem w stanie ekstrapolować na modele ze stajni GW. 


Kolorowe tęczówki wymagały skupienia. Nie jest to poziom precyzji Rafałków lub dobrych W&N, ale szczerze pisząc, naprawdę niewiele Rubelkom brakuje. Jak wspomniałem, pędzelki te są chłonne, sprężyste i całkiem precyzyjne. Poradzą sobie z blendami, glejzami i drobnymi (z umiarem) detalami. Ciekaw jestem jak wypadłby tutaj 301T #3. Kiedyś sprawdzę.     


Kapkę inaczej sprawa ma się z 1010 #2,5. Pędzel ma zbliżone parametry do Escody 1212, zarówno pozytywne jak i negatywne. Czyli nie jest zbyt precyzyjny, ale całkiem przyzwoicie sobie radzi z rozjaśnieniami (jak na twarzy tejże niewiasty), etc. Do detali wziąłbym jednak coś lepszego. Pragnę się jeszcze usprawiedliwić czarnym konturem przy koszulce, bo zwrócono mi uwagę, że wsiowo i nieprofesjonalnie. Otóż model ten był delikatnie mówiąc problematyczny w klejeniu i ostro go przyszpachlowałem na łączeniach. Potem zamiast naprawić rzecz rylcem stwierdziłem, że jakoś to będzie i zabrałem się za malowanie. Swój błąd naprawiałem konturem, który w procesie malowania zostanie (mam nadzieję) odpowiednio zredukowany. 

A za ile rubelków te rubelki? 


Roubloff 1010 #2,5 = 42,80 PLN
Roubloff 301T #2 = 45,90 PLN

A gdy porównamy z cenami innych pędzli:

Escoda Reserva 1212 #2 = 40 PLN
Escoda Reserva 1214 #2 = 70 PLN (bulisz za SWAG, plażo!)
Winsor & Newton, Series 7 #1 = 36 PLN
Winsor & Newton, Series 7 #2 = 45 PLN
Winsor & Newton, S7 Miniature #3 = 35 PLN
Raphael 8404 #1 = ~39,50 PLN (w zależności od kursu)
Raphael 8404 #2 = ~45 PLN (w zależności od kursu)

To warto czy nie warto? 


Biorąc pod uwagę cenę i parametry, to Roubloff 301T faktycznie może aspirować do alternatywy dla Rafałków lub W&N. I tu się niby wszystko zgadza (301T, tak jak S7, sprzedawane są w eleganckich tubach). Aczkolwiek trzeba brać poprawkę na rozmiarówkę, gdyż #2 to tak po prawdzie #1 wśród innych marek. W&N S7 #1 kosztuje 36 PLN i jeżeli trafi się sprawny (sic!), to jednak parametry anglika są IMO lepsze. Podobnie z francuskimi Rafałkami, które są trochę tańsze i lepsze. By wystawić finalny werdykt brakuje mi jednego parametru - trwałości. Jeżeli rozlecą się po miesiącu lub po trzech intensywnego użytkowania, to niespecjalnie warto. Jeżeli zaś wytrzymają rok lub dłużej, to można pomyśleć o nich jako o alternatywie. Myślę, że warto przetestować serię 301T Master pod tym kątem. Na pewno zakupię do testów jeszcze rozmiar #3.  

Trochę inaczej ma się sprawa z serią 1010. Moja filozofia malowania sprowadza się do tego, że używam jednego pędzla, którym zrobię praktycznie wszystko. Roubloff 1010 #2,5 bardzo przypomina Escodę, czyli nie jest to pędzel dla mnie. Gdyby ktoś jednak reflektował na coś takiego, to w takim razie zdecydowanie lepiej jest kupić Escodę, która ma podobne parametry, a jest zwyczajnie tańsza i łatwiej dostępna. No i ładniej wygląda.   

Rebe Spell      

3 komentarze:

  1. Ja nie miałem takich problemów z Windsorami... ale się pojawił inny. Te pędzle mają okropną tendencję do ścierania. Z czasem nie tylko tracą czub ale stają się coraz krótsze.
    Żal mi ich jest używać tak bardzo... że najczęściej sięgam po polskiego Kozłowskiego. Pędzle stosunkowo tanie ale w porównaniu do brytola z gracją powoli "łysieją"- dzięki czemu można ich używać aż do ostatniego włoska i nigdy nie tracą ostrości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A takiego zjawiska to nie zaobserwowałem. Wypadanie włosów jasne, ale to już w fazie agonalnej.

      Usuń
    2. Mógłbyś podać linka do polskich pędzli? Właśnie googlam i tyle tego jest, że w sumie nie wiem, które by się nadawały do figurek :D

      Usuń