piątek, 24 maja 2019

Poza Cytadelą #5 - Ralph and his sneaky friend Vasil

Creepytables to polska firma produkująca figurki od 2017 roku (Na łamach bejcobloga piszemy o nich już drugi raz - Spell). W swoim asortymencie mają głównie popiersia, ale można u nich znaleźć również dwa modele w większej skali - Bear Rider oraz Smoking Caterpillar, ich pierwszy model dzięki któremu rozpoczęli przygodę z produkcją figurek. W ramach naszego konkursu otrzymałam od nich trzy figurki: popiersia Ralpha i Generała Darga oraz figurkę Bead Rider. W tej recenzji na warsztat bierzemy właśnie Ralpha, czyli fantazyjne popiersie w skali 1:10.


Wszystkie modele Creepytables są projektowane w 3d, w związku z czym po premierze Ralpha po Internecie krążyły głównie grafiki jego renderów. Nie byłam wtedy specjalnie oczarowana tą figurką - mam wrażenie, że w większości przypadków rendery po prostu nie oddają uroku modelu w wersji fizycznej. Byłam bardzo wdzięczna Pawłowi Jarudze, założycielowi Creepytables, za zasponsorowanie tak okazałego popiersia. Opakowanie tego modelu otwierałam jednak bez entuzjazmu. Kiedy zobaczyłam finalną wersję Ralpha radośnie zmieniłam zdanie - odlana figurka jest pełna uroku, którego brakowało mi w grafikach promocyjnych.

Popiersie w trzech rzutach

Opis figurki: Skala 1:10, wysokość ~8cm, szara żywica, model sprzedawany bez podstawki, możliwość montażu figurki w wersji z kapeluszem i bez, cena: 49 Euro (około 210zł).

Zawartość pudełka

Creepytables pakuje swoje produkty w kartonowe tuby opatrzone naklejkami opisującymi figurkę znajdującą się w środku. Zawartość paczki jest dobrze zabezpieczona. Elementy modelu są zapakowane w indywidualne woreczki strunowe. Wypełnienie odrobiną papieru skutecznie zabezpiecza całość przed uszkodzeniem w transporcie. Opakowanie jest praktyczne i funkcjonalne, oceniam je bardzo dobrze.

Wszystkie elementy

Zestaw składa się z 13 części. Myślę, że mniej zręczne osoby mogą mieć małą przeprawę ze sklejeniem najbardziej filigranowych elementów, jednak pomijając ten szczegół pasowanie całości jest mało problematyczne. Podział figurki został rozplanowany z głową, większość łączeń jest zamaskowana lub dzięki idealnemu dopasowanie po prostu staje się niewidoczna po sklejeniu. Urzekł mnie kapelusz tak dobrze skrojony do głowy Ralpha, że trzyma się na niej sam.

Przeurocze

Detal figurki jest wzorowy, jej powierzchnia została dobrze oczyszczona po druku 3D dzięki czemu na odlewach nie znajdziemy jego pozostałości, nie zauważyłam też bąbelków. Jedynym mankamentem mogą być nadlewki i pozostałości po kanałach odlewniczych.

Spód dymku

Pozostałości po kanałach są dosyć okazałe, jednak zostały umieszczone na raczej prostych do opracowania powierzchniach (czyli na łatwo dostępnych płaszczyznach z których nie usuniemy przypadkiem detalu szlifowaniem lub przycinaniem).

Główka łasicy o wdzięcznym imieniu Vasil

Na niektórych łączeniach form znajdziemy cieniutkie nadlewki, które odpadają same lub wymagają minimalnej interwencji. Na nosku łasicy znajduje się dosyć duża nierówność powierzchni, która jednak nie psuje estetycznie tego elementu i jest prosta do załatania lub usunięcia.

Częściowo złożony model

Recenzowany egzemplarz należy do puli nagród naszego konkursu Przed Wyruszeniem w Drogę Należy Pomalować Drużynę, nie ingerowałam więc w figurkę i nie oczyszczałam jej w celu sprawdzenia dopasowania każdego elementu. Niektóre nadlewki uniemożliwiły mi delikatne złożenie całości na odrobinę blue tacu. W celach demonstracyjnych zestawiłam tylko część elementów - jak widać, pasują do siebie bardzo dobrze pomimo zastosowania prowizorycznego spoiwa.


Render modelu

Figurka bardzo mi się podoba. Szczegółowa i ze złożoną kompozycją, dzięki czemu jest interesująca wizualnie. Z uwagi na różnorodność tekstur z pewnością będzie stanowić niemałe wyzwanie przy malowaniu. Jestem fanką stylu w którym została wyrzeźbiona, a także jej niekonwencjonalności. Popiersie ma zdecydowanie klimat i charakter.

Nagrody zasponsorowane przez Creepytables

Poza Ralphem w naszym konkursie są do wygrania figurki Generała Darga oraz Bear Ridera, które wyglądają tak: 

Rendery Bear Ridera i Generała Darga

Na deser mam dla was wywiad z Pawłem Jarugą, założycielem Creepytables:

Jakie były początki Creepytables?

Paweł Jaruga: Przedsięwzięcie z Creepytables zaczęło się w zasadzie od zabawy z rzeźbą. No i też od mojego zainteresowania drukiem 3d. Mój kolega założył niewielką pracownię w centrum Warszawy, wpadałem więc tam czasem porzeźbić i spędzić miło wolny czas po pracy. Od wielu lat pracuję zawodowo jako grafik 3d specjalizujący się w postaciach (gry, reklamy), więc medium analogowe było wówczas fajną odskocznią.

Wpadłem tam na pomysł zrobienia Caterpillara, bo lubię te postacie ze świata Alicji. Początkowo miał być rzeźbiony w glinie lub plastelinie, ale zrobiłem sobie szkic w 3d, który potem zamierzałem "przerzeźbić" w glinie. Pracownia niestety nie przetrwała zbyt długo, każdy zajmował się innymi sprawami po pracy i nie było sensu przedsięwzięcia dłużej utrzymywać. Caterpillar przeleżał jakiś czas (hahaha, tak jak sporo modeli u mnie jest sezonowanych miesiącami, jak nie latami). W międzyczasie zacząłem interesować się drukarkami 3d i dla zabawy rzeźbiłem trochę w sculpeyu oraz w plastelinie. Między innymi wyrzeźbiłem serię czterech stworków które nazwałem właśnie Creepytables. Stworki sprzedały się bardzo słabo, część z nich trafiła do znajomych i projekt zawiesiłem.

Creepytables

Na mój cyfrowy warsztat wrócił Caterpillar - uznałem, że tym razem będzie lepiej bo ludzie znają Alicję z Krainy Czarów. Zapadła decyzja o kampanii Indiegogo, (wtedy jeszcze nie pod banderą Creepytables lecz jako artysta solo), która zarobiła jakieś 60% oczekiwanej kwoty. Uznałem, że to 60% sukcesu to nieźle, zważając na to, że artysta niezbyt znany, z niesprawdzoną jakością kitów. Model się spodobał i ludzie chcieli go kupować.

Ledwo wyrobiliśmy z produkcją - w zasadzie sam ledwo wyrobiłem, odlewałem Caterpillary przez cały listopad. 99% procent przesyłek doszło, ktoś tam dostał po dwóch miesiącach, ale ogólnie sprawność doręczeń zagranicznych pozytywnie nas zaskoczyła. 

W trakcie trwania kampanii moja żona Kinga (również artystka 3D specjalizująca sie postaciach) wyrzeźbiła swoja upiorną Świteziankę. Odlałem parę kopii Świtezianki i Caterpillara na zapas i wyjechaliśmy na ponad 4 miesiące w podróż. W międzyczasie sprzedał się cały ten niewielki zapas, ludzie zaczęli pytać o dostępność kitów więc po powrocie ruszyliśmy z brandem, nowymi modelami i sklepem już bardziej na pro.

Ewolucja rzeźby Smoking Caterpillar

Wjechał do sprzedaży pierwszy hicior Kingi, La Charra. Ja też wypuściłem kolejny model zrobiony w podróży, Generała Darga. Zbieraliśmy fanów, ludzie zaczęli zamawiać, poszła poczta pantoflowa, pojawiły się pierwsze pomalowane kopie naszych zestawów. Okazało, że jakaś tam "nowa firma z Polski" wysyła zamówienia, paczki dochodzą, (nic nie oszukują, hehe), jakość kitów jest nie do zarzucenia, więc zdobyliśmy kredyt zaufania.

Pojawili się dystrybutorzy za granicą i zaczęli zamawiać skromne ilości. Teraz coraz częściej nasze modele są pokazywane na różnych konwentach i konkursach miniaturowych, głównie właśnie za granicą. W Polsce mamy mało klientów, chociaż ich przybywa ostatnio.

Uznaliśmy w pewnym momencie, że to fajny sposób na realizowanie modeli według własnego "widzimisię", rzeźbienie własnych projektów, w swoim tempie zamiast robić modele na zlecenie. Dodam, że to wszystko (prawie) działo się po godzinach regularnej pracy w gamedevie, oraz w weekendy. Dopiero od kilku miesięcy jedziemy z Creepytables fulltime.

Jak wygląda teraz wasz zespół i z jakimi artystami współpracujesz?

PJ: Niewiele teraz mogę napisać o stałym zespole, bo przechodzimy, powiedzmy, kolejną transformację. Standaryzujemy pewne sprawy i docieramy team, natomiast parę słów o artystach bardzo chętnie.

W stałym zespole obok mnie jest Kinga Nieczaja, autorka La Charry, moja żona i rzeźbiarka 3D która podobnie jak ja uwielbia modele sezonować jak ser, więc parę fajnych realizacji od niej na pewno wypuścimy.

Pierwszą artystką "z zewnątrz" z którą nawiązaliśmy współpracę była Maria Panfilova, bardzo utalentowana rzeźbiarka z Moskwy. Udało nam się kupić jej gotową już pracę, Bear Rider, dziewczynę na niedźwiedziu, w której nasza publiczność się zakochała i tak oto zyskaliśmy kolejny bestseller pod naszym brandem. Mam nadzieję jeszcze z Marią współpracować, choć z pewnością jest rozchwytywana.

Podobnie liczę na kolejny co-op z Gracjaną Zielińską, rodzimą artystką z Warszawy, autorką naszej najnowszej figurki, Driady, którą miałem przyjemność wyrzeźbić. Tutaj czuję, że Gracjana na 100% zgodzi się dla nas wygospodarować odrobinę czasu i machnąć kolejną soczystą ilustrację.

Driada

Od dłuższego czasu pracujemy też z moim kolegą, Tomkiem Ściolnym, zajebistym rysownikiem z Krakowa, nad serią postaci fantasy, ale co i kiedy na razie pozostanie tajemnicą.

Na jesień mamy zaplanowany klimatyczny bust autorstwa dwóch artystów, rysownika z Bułgarii i rzeźbiarza z Węgier, ale też nic jeszcze nie zdradzę.

Także staramy się zataczać możliwie ciekawe (i coraz większe) kręgi. Staramy się wypuszczać to co nam "zagra", na pewno nie lecimy taśmą, aby tylko wypuszczać kolejne projekty na sztukę. Creepytables pierwotnie miało służyć między innymi jako platforma do realizowania i sprzedaży naszych projektów, ale nawiązanie współpracy z innymi artystami fajnie wychodzi i będziemy taki model kontynuować.

Jaka jest historia powstania Ralpha?

PJ: Z Ralphem to było tak, że odkopałem stary model z 2009 roku. Sądziłem że "się wyklepie" tu i tam i się nada na sprzedaż, szybka adaptacja i cyk sprzedajemy, no ale wyszło jak zwykle i spędziłem na owej, hm, "adaptacji" długie godziny żeby model był dopracowany i solidnie wyrzeźbiony, no bez dziadostwa generalnie. I teraz jest to obok Driady nasz najbardziej skomplikowany kit. To co poprawiłem i zmieniłem to fizjonomia, plastyka całości, kompozycja. Tutaj zadziałała moja zasada stosowana przy zleceniach, że nie poprawiam modeli (po kimś to już wogóle) za niższą stawkę, bo to zawsze kończy się zrobieniem od nowa. I tak właśnie "poprawiłem" Ralpha, czyli właściwie zrobiłem go od nowa, bo to co zostało z modelu to tylko pomysł na tło fabularne, czyli podróżnik-złodziejaszek.

Jeśli chodzi o inspirację, to to chyba był jakiś przypadek, musiałem coś obejrzeć, albo posłuchać jakiejś wschodniej muzyki, bo Ralph w oryginale stał na pustyni z palmami w tle.
Ostatnio zrobiłem też model który pasowałby do realmu Ralpha, ale też nie wiem dlaczego. Coś mi Pratchett kołacze w głowie, może właśnie to:)

Ralpha zrobiłem dla siebie w zasadzie, lubię taką stylistykę i w danym momencie potrzebowałem się wyżyć właśnie w takich klimatach i stylu. Sam "nowy" model powstawał z miesiąc albo i dwa, wieczorami, nie non-stop i nie codziennie. Jeśli nie jest to zlecenie, to nigdy nie mierzę czasu ile coś modeluję, bo nie potrzebuję.

Ewolucja Ralpha

Jakiego nowego projektu możemy spodziewać się od Creepytables w najbliższym czasie?

PJ: Co do kolejnych projektów to zacznę od najważniejszego, Kapelusznika. Na tę postać nasi klienci czekają już bardzo długo i jest to w tym momencie jeden z pierwszych kitów w kolejce do wypuszczenia. Podobnie jak Caterpillar będzie on dostępny w dwóch wersjach, mniejszej oraz większej limitowanej. Będzie również, ze względu na stopień skomplikowania, nieco droższy niż Caterpillar.

Zastanawiamy się również nad powiększoną wersją Bear Ridera, bo padały o to pytania, ale chyba trzeba będzie zrobić po prostu ankietę w sprawie tego misia i jego przyjaciółki. Kinga też zaraz skończy nowy bust, będzie nadobna niewiasta, będzie zwierzątko, będzie mrok, ja się jaram już, bo fajne to będzie:)

Linki, które mogą Was zainteresować:

Strona i media społecznościowe Creepytables:
Instagram: @creepytables

Profil Pawła na Artstation:

Profil Kingi na Artstation:

Link do oryginalnych stworków Creepytables:

Paweł rusza właśnie z nowym projektem, czyli akcesoriami do gier figurkowych. Przedsięwzięcie nosi nazwę Glim&Gorn.
https://www.facebook.com/glimandgorn/

Zrecenzowała i przepytała
Natalia Oracz


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz